jak głos mnogich wód...
Komentarze: 1
Gorejący krzak
Z dala od zgiełku nad bezmiernym oceanem
Łowię spokój płynący z modlitw
Zatapiam się w strumieniu ciszy
Bezszelestnie sączącej się od wrót nieba przez serce w głąb duszy
Pośrodku wszechświata... Wiem, że nie jestem sam
...
Abym mógł pojąć najbardziej oczywistą ze spraw
Musiałem dotrzeć do kresu - zsunąć się na samo dno
I kiedy myślałem, że to już koniec...
Pojąłem, że... On tam ze mną był
Sprawił, że ustał we mnie gwar i ucichł wszelki szept
W ożywczym tchnieniu niepojętej Obecności
Stałem się na nowo dzieckiem
Gotowym otrzymać wszystko od Życia
Szczęście bez końca
...
Porzuciłem wyniosłość swojego wieku
Zrozumiałem, jakim darem jest dla mnie istnienie
Kiedy rankiem nie ma we mnie sił
Kiedy czuję, że nie jestem w stanie o własnych siłach wstać
Czuję, że to On sam we mnie dźwiga mnie
Czuję, że On każdego dnia zmartwychwstaje we mnie a z Nim i ja
Po to upadł abym ja mógł stać
...
Otworzyłeś przede mną nieznany świat
Otworzyłeś mi uszy abym usłyszał Twój szept -
Jak głos mnogich wód
Nauczyłeś patrzeć i widzieć - ujrzałem innej głębi świat
Pośrodku wszechświata... Wiem, że nie jestem sam
Zewsząd otaczasz mnie
Zamykam oczy i spoglądam w głąb samego siebie
Niżej i niżej aż na samo dno...
Gdzieś głęboko wewnątrz mnie
Twoja święta góra a na niej gorejący krzak
Znak Twojej obecności
Na wielkiej pustyni wśród skał
Zieleń Twojego przebywania
I wszędzie mój krzyk zachwytu rozrywający ciszę
Mknie poprzez niekończący się tajemniczy świat
W którym byłeś, jesteś i trwasz
W którym dzięki Tobie jestem i ja
Z dala od zgiełku...
BLOODFLOWERS
Dodaj komentarz