cze 02 2003

monolog patrzącego na deszcz...


Komentarze: 4

 

Melanż mroku i cienia

 

Integralność bytu rozpływa się

Duchowa jedność

Przepada w dramacie rozdzielenia

Stoję nad przepaścią oddalenia

Nad czymś ziejącym ogromną pustką samotności

Odczuwanie lęku przed stratą stało się czymś zwyczajnym

Czuję jak grzęznę za dnia w płynnej substancji nocy

W lepkim melanżu mroku i cienia

W nieokreślonej, skomplikowanej głębi istnienia

Początek i koniec w tajemnicy krwi

Podtrzymującej równowagę bytu

Nieodwracalnej samotności rozdartego wnętrza

Rzeczywistość pozorna absurdalna

Rozmyte kształty

...

W ekstazie ciszy

Szelest ciał

Setki chwil miłosnego przesytu

Wiele możliwości

Szukania uniesienia nawet w zmęczeniu

Namiętność ogniem od wewnątrz

Liryczna żarłoczność

W próżni wszechświata

Realnych kontaktów

Badanie dna duszy

Jedna całość

Zakrzepłej przejrzystości

Zespolonych ciał

...

Pasja przypadkowych spotkań

Szaleństwo spóźnionych uniesień

Obsesją rozkoszy

Jęk - stan wiecznej egzaltacji

Strumienie żywej lawy

Namiętności bez granic

Chwil miłosnego przesytu

Zniekształconych obrazów

Uporczywej powagi

Rozmytych kształtów

Milczącej samotności ciał

W strugach deszczu

BLOODFLOWERS

 

bloodflowers : :
02 czerwca 2003, 23:39
Zdecydowanie w mroku i cieniu czuję sie najlepiej... do czasu.
02 czerwca 2003, 15:45
nie wiem co napisac więc tylko pozdrowie! ;))
Błękitna
02 czerwca 2003, 07:56
Możnaby powiedzieć, że skoro ciała to samotność tu nie pasuje, ale paradoksalnie właśnie samotność najczęściej odczuwamy w tłumie ludzi ,eh
/.pozdrowienia./
Glina
02 czerwca 2003, 07:56
/zapomniałam dopisać/

Dodaj komentarz