w gęstym tłumie ciał...
Komentarze: 4
"I kiedy brałem jabłko z jej ręki, pocałowała mnie. Ale gdy tylko je ugryzłem, mój umysł się zmącił i nogi ugięły się pode mną; i słysząc łoskot mojego ciała padającego pomiędzy splątane gałęzie u jej stóp, ujrzałem blade twarze zmarłych, witające mnie w otchłani."
D. G. R. The Orchard-Pit
Nadchodzi noc
Samotność patrząca na życie przez palce
W nawałnicy zbędnych słów szukam skrawka ciszy
Na krawędzi rozżarzonego nieba
Jałowa przestrzeń niedotrzymanych obietnic
Pustka tchnąca grozą majestatu śmierci
Krzyk westchnień w gęstym tłumie ciał
Obojętny jak czas - wewnętrzny wstrząs
Zgiełk wypełnił otwartą przestrzeń - atmosfera niepokoju
Zaułki kamiennych serc niosą w sobie echo wiecznych modłów
Posępny ton nieodwracalnego przeznaczenia
Tajemne spotkania na rozległych i pustych wyżynach
W bezlitosnym używaniu wolności aż do wyczerpania sił
Doprowadzony do zwierzęcego stanu
Do kompletnej utraty godności
Odurzony zapachami różnych form czułości
Trwam w nieustającym krzyku zranionego wnętrza
Trawionego palącym pragnieniem światła
Wijąc się w bólu na samym dnie szaleństwa
Przejęty dreszczem odczuwam litość
Ronię łzy za wszystkich, którzy się rodzą
Za wszystkich, którzy odchodzą
Za wszystkich, którzy umierają
W przejmującym tchnieniu życia
Odgłosy, nawoływania, krzyki o łyk wolności
Nadchodzi noc...
Ciepły wieczór ogarnia mnie swym tajemniczym uściskiem
Towarzysz chwil jasnych i radosnych układa się do snu
Ukradkiem spoglądając na ulice
Przepełnione mętną masą przechodniów spóźnionego popołudnia
Śledzą mnie nieustannie poruszając oczyma
Oczy dziwacznie wyłażące z orbit - wielkie, nieznane
Okropne oczy przechodniów z innego świata
Podniosłem wzrok i nasze spojrzenia spotkały się...
Wypływając w słowach ciężkich, czystych
Wiecznie młodych, nieśmiertelnych strof
Słowa nigdy niewypowiedziane
Wychodzą z ciała ciężko dysząc
Błądzą w ciemnościach po omacku
Zasypiają, kiedy nadchodzi noc
W snach szukają wyjścia poza obszary bolesnych wspomnień
Poza samotność
Na krawędź rozpalonego gniewem nieba
BLOODFLOWERS
I broczy krwią.
Promienie jego najkrwawsze
Przez oczy
W mózgu mojego głąb
Zapadły.
Już przyszła noc. Ciemności najtwardsze wieka
Spadły na oczy:
Strwożony wstecz zwracam wzrok -
W mózgu mojego głąb -
I widzę, jak w mojej krwi
Skąpane słońca promienie
- Najkrwawsze -
Goreją w żar i blask,
Przed którym noc pierzcha
Na zawsze!
(Stanisław Korab-Brzozowski)
Dodaj komentarz