Archiwum 10 października 2002


paź 10 2002 nawyk obłudy...
Komentarze: 0

 

 

Tęsknota

 

Tęsknota za prawdziwą czułością, zdrożnym pocałunkiem próżność i ułudy szczęścia
Za tym pocałunkiem - z językiem jak trucizna
Moje usta, moje oczy, moje serce, moje myśli krwawią i spływają boleścią w gęstym strumieniu chciwości i pożądania.
Kiedy ponownie odczuwam pożądanie

Chcę dać wolność moim cząstkom, aby mogły się zjednoczyć
Tęsknię do marzeń o bolesnym i palącym jak płomień pocałunku zdrady.

Muszę nasycić potrzebę miłości do młodej krwi...

Dźwięk, który wydaję przeszywa mnie do szpiku kości, rozrywa moje wnętrze
Wyczekiwanie zawsze na ugiętych kolanach
Nawyk obłudy.
Kiedy ponownie odczuwam pożądanie

Chcę dać wolność moim cząstkom, aby mogły się zjednoczyć
Nigdy nie obiecywałem, że będę zawsze trwał
Nigdy nie obiecywałem, że zostanę
Zostawiam Cię z obrazami szczęścia z niespełnionymi nadziejami
Fałszywymi obrazami chciwości i żądzy.

Ułudy szczęścia i idealnego bytu
Zostawiam cię w krzyku i płaczu...

W strugach deszczu, który też płacze
Zostawiam cię z melodią na ustach

Melodią, którą słyszałem na stypie
Chyba wszyscy wiedzieli jak będzie na końcu???

Wróciły wszystkie wspomnienia, które roztrzaskały moją osobowość na tysiąc kawałków
Na wielkim zgromadzeniu zebrały się sępy by szarpać moje ciało i wyrywać moje wnętrzności
Nieustanne knowania, nieustanne szepty, wieczne kłamstwa
Boje się zasnąć, boję się marzyć...

Nieustanne kłamstwa, które dręczą moje sumienie
Ponownie zatrzymują się nad moją głową
Nic nie jest ważne

Pamięć o tym, że wszyscy umrzemy...

Sprawia, że odchodzę od zmysłów i rozpadam się
Na wielkim zgromadzeniu ktoś ponownie rozrywa mój byt...

Targa moim wnętrzem szarpie moim jestestwem
Znowu to uczucie przeraźliwego bólu...

Boli mnie ciało, boli mnie dusza...

Mój duch udręczony...

Kajam się przed strumieniem światła pragnąc go jednocześnie
Już wiem, że się rozpadam
Już wiem ze rozpryskuję się na miliony cząstek
Rozerwę moje serce wyleję z niego ostatek współczucia dla kogoś, kto będzie go potrzebował...
Po jednym słowie otuchy dla każdego potrzebującego
Zdobędę się na ostatni wysiłek, aby dać każdemu odrobinę dobroci... Która jeszcze tli się we mnie
Dogasający płomień
Gdy spoglądam w Twoje oczy - widzę raj
Potrzebuje dotyku pragnę być scalony...

Cząstki mnie zatracają jednak zdolność do bycia jednością

Nie wiem, co robić - rozpadam się

Słyszę ciągle ten krzyk, który rozdziera niebiosa - jak glos potężnej trąby
Jak głos anioła apokalipsy - łamie moje myśli
Przełamuje mnie na pół
Zostawię Cię ze wspomnieniami...
Zostawię Cię z obrazami mojej osoby...
Kiedy ponownie odczuwam pożądanie

Chcę dać wolność moim cząstkom, aby mogły się zjednoczyć
Dać wolność naszym cząstkom... Aby mogły się połączyć!!!
Krzyk rozpaczy...
Chyba wszyscy wiedzieli jak będzie na końcu?

 

BLOODFLOWERS

 

bloodflowers : :