Archiwum 15 lipca 2003


lip 15 2003 w gęstym tłumie ciał...
Komentarze: 4

 

 

"I kiedy brałem jabłko z jej ręki, pocałowała mnie. Ale gdy tylko je ugryzłem, mój umysł się zmącił i nogi ugięły się pode mną; i słysząc łoskot mojego ciała padającego pomiędzy splątane gałęzie u jej stóp, ujrzałem blade twarze zmarłych, witające mnie w otchłani."

D. G. R. The Orchard-Pit

 

 

Nadchodzi noc

 

Samotność patrząca na życie przez palce

W nawałnicy zbędnych słów szukam skrawka ciszy

Na krawędzi rozżarzonego nieba

Jałowa przestrzeń niedotrzymanych obietnic

Pustka tchnąca grozą majestatu śmierci

Krzyk westchnień w gęstym tłumie ciał

Obojętny jak czas - wewnętrzny wstrząs

Zgiełk wypełnił otwartą przestrzeń - atmosfera niepokoju

 Zaułki kamiennych serc niosą w sobie echo wiecznych modłów

Posępny ton nieodwracalnego przeznaczenia

Tajemne spotkania na rozległych i pustych wyżynach

W bezlitosnym używaniu wolności aż do wyczerpania sił

Doprowadzony do zwierzęcego stanu

Do kompletnej utraty godności

Odurzony zapachami różnych form czułości

Trwam w nieustającym krzyku zranionego wnętrza

Trawionego palącym pragnieniem światła

Wijąc się w bólu na samym dnie szaleństwa

Przejęty dreszczem odczuwam litość

Ronię łzy za wszystkich, którzy się rodzą

Za wszystkich, którzy odchodzą

Za wszystkich, którzy umierają

W przejmującym tchnieniu życia

Odgłosy, nawoływania, krzyki o łyk wolności

Nadchodzi noc...

Ciepły wieczór ogarnia mnie swym tajemniczym uściskiem

Towarzysz chwil jasnych i radosnych układa się do snu

Ukradkiem spoglądając na ulice

Przepełnione mętną masą przechodniów spóźnionego popołudnia

  Śledzą mnie nieustannie poruszając oczyma

Oczy dziwacznie wyłażące z orbit - wielkie, nieznane

Okropne oczy przechodniów z innego świata

Podniosłem wzrok i nasze spojrzenia spotkały się...

Wypływając w słowach ciężkich, czystych

Wiecznie młodych, nieśmiertelnych strof

Słowa nigdy niewypowiedziane

Wychodzą z ciała ciężko dysząc

Błądzą w ciemnościach po omacku

Zasypiają, kiedy nadchodzi noc

W snach szukają wyjścia poza obszary bolesnych wspomnień

Poza samotność

Na krawędź rozpalonego gniewem nieba

BLOODFLOWERS

 

bloodflowers : :