Archiwum styczeń 2004


sty 29 2004 sed fugit interea, fugit irreporible tempus*...
Komentarze: 4

Ignis ardens

 

Chłodne oczy jak zimne kryształy spoglądały w głąb

Formy emanującej apokaliptyczną grozą sądu

Nadnaturalną beznamiętnością usposobienia

Twarz nieziemsko piękna jak anielskie oblicze

Bezkres lazurowych oczu przepełnionych pragnieniami i uczuciami

Przed którymi mogę czuć tylko trwogę i szacunek

Uśmiech wieczny, uśmiech smutny niepohamowanie

Szczęście gaszone momentami przeszywającym bólem

Zarys twarzy zatopionej w snach,

Myśli biegnące do przeżyć odurzających obecnością tajemnicy

Usta wypowiadające tajemne słowa przepełnione brzemieniem odosobnienia

Dźwięki podszyte goryczą jak najżarliwsze requiem

Głosy z zaświatów – nostalgiczna pieśń rozstania

Bezszelestna melodia straty niosła w sobie wizje przyszłości

Wizje świata, którego częścią bezwiednie stawałem się

Kontemplując nocą wszystkie dzieła obrazujące

 Rezultaty podziwu własnym rozdarciem i załamaniem dostrzegłem, że...

Gdzieś za jedynym oknem na świat deszcz wygrywał kroplami łez nowy rytm

A ciemne od gniewu niebo jak obrazy setek ludzkich wnętrz

Przybierało nową barwę jaśniejąc czerwienią gdzieś w oddali

...

Zamykam oczy wnikając w głąb pamięci

Niżej i niżej aż na samo dno poprzez meandry umysłu

Aby dotrzeć do wspomnień, które tkwią we mnie niczym szkło w ranie

Aby usłyszeć zapomniany szloch

Pokonać wszelkie wytwory cierpiącej podświadomości

Podnieść z prochu zdruzgotane istnienie zwinięte jak embrion

Wstrząsane gwałtowną wściekłością i smutkiem

Płaczem przeradzającym się w zawodzenie

 Udręczonego ciała w nieruchomym tańcu cieni

Ciała, które miało być naczyniem szlachetnych czynów

 Zawieszonego w przestrzeni przepełnionej mnogością form i barw

Odmiennych stanów świadomości

Obrazów, wizji odległej przyszłości pokrytej łuskami wyrzutów sumienia

Sól łez wyryła na twarzy trwały ślad

Gdzieś z samego dna dobywa się cichy szept

Rozchodząc się metalicznym echem mknie poprzez mrok

...

Po ciężkiej nocy rozmyślań nareszcie wstaje świt

Krwistoczerwony dysk leniwego słońca stopniowo rozświetla mrok

Niecierpliwe promienie szukają pęknięć w ludzkiej ułomności

Aby przebić się przez milczącą obojętność i stopić wieczny lód

Głos wysłany z niebios do ludzkiego serca

Dobre słowo brzmiące echem stworzenia zdolne podźwignąć to, co upadło

Zdolne przywrócić godność Efektowi nieogarnionego umiłowania

Aby Dzieło na nowo wybrzmiało echem potęgi swojego Stwórcy

Nastaje nowy świt nadziei, który tym razem może przyniesie rozwiązanie

A chłodne oczy zapłoną ogniem gorejącym

 

BLOODFLOWERS

* lecz tymczasem mija czas, mija bezpowrotnie

bloodflowers : :
sty 22 2004 między myślami...
Komentarze: 3

Na głuchy krzyczałem świat

Skąpo sączące się światło poprzez stalowy pancerz chmur
Gdzieś wśród lepkiego tłumu docierają w głąb odrobiny potłuczonych słońc
Wnikają w głąb naszych istnień tworząc kolejne z ran
I tkwią we mnie szczątki potłuczonych słońc
I w naszych sercach tkwią
Próżnym blaskiem swiecąc wśród ran
Wszystko zdaje się takie proste
Nazbyt proste, aby było prawdziwe
Gdybym był pewien gdybym wiedział...
Gdybym mógł poznać przyszły czas
Być może wolałbym dziś nie dźwigać się z łóżka
I wolałbym myśleć, że wszystko wokół to dziki sen
I przeklinam noc, która nigdy nie miała zdarzyć się
Gdybym tylko był pewien, że potrafisz przy mnie trwać
Błogosławiłbym czas, który świętym mógłby się stać
Gdybym poznał przyszły czas przed tym jak zaistniałem w nim
Nie zaistniałbym, aby oszczędzić światu swego zła
Aby zaoszczędzić światu nowych win
A tak ranię i jestem raniony każdego dnia
I gdybym chciał znaleźć miejsce dla nowych ran nie jestem w stanie
Bo jedna wielką raną jestem sam
I choćbym dobrze żyć dla świata chciał
Wszędzie po sobie zostawiam krwawy ślad
I do kogo zbliżę się zostawiam znak
I tak płynie rzeka krwi poprzez smutny świat
Gdybym wiedział, gdybym mógł poznać przed czasem przyszły czas
Pomiędzy nocą a dniem, pomiędzy oddechem i barkiem tchu
Zamknąłbym w sobie niespełnione spojrzenia wciąż i wciąż
Wdychając resztki wczorajszych snów
Nigdy już nie budzę się
Chciałbym na wieki zachować we śnie pamięć szczęśliwych chwil
Wygrać z bólem i pokonać go
Być wszystkim dla wszystkich zupełnie bez ran
Wydać wspaniałą woń powietrza po burzy życia
Jednym uśmiechem przez sen wygładzić oblicze duszy
Pomarszczone i bezwodne - więdnące od lat
I wydaje mi się, że jestem już sam
W wędrówce pokutnej za winy umysłu i za winy setek zbrukanych ciał
Zatrzymałem się w półspojrzeniu
Na głuchy krzyczałem świat
W błękitnym zadumaniu odsłoniłem pierś
Obnażając rany duszy za dnia
Poprzez stalowy pancerz chmur

BLOODFLOWERS

bloodflowers : :
sty 16 2004 [...]
Komentarze: 4

krzykiem zranionego serca...

 

Przyzywam Cię

 

 

W tajemniczym spojrzeniu, ukryłem cały świat

Pod szarym płaszczem onieśmielenia, największy ukryłem blask

W jednym spojrzeniu obrazy wszystkich posmaków błękitu bezchmurnego nieba

Najczystszy uśmiech na samym dnie duszy się skrył

Otoczony ciepłym mrokiem zapadam w długi sen w odległym, zapomnianym świecie

Pod obcym niebem, które z trudem dźwiga ciężar niezliczonych gwiazd

Niespokojnym lśnieniem nieboskłon zapalał się

...

Każdego dnia wychodzę przed mój wyimaginowany dom

Siadając na schodach przed wejściem

Zanurzam się w tęsknocie za spełnieniem za urzeczywistnieniem

Wszystkiego tego, co wewnątrz mnie jęczy nieprzerwanym głosem od tak wielu lat

Każdego dnia wychodzę przed mój wyimaginowany dom

 Aby spoglądać w kręte oddalenie i przez łzy wypatrywać oczy

Czy gdzieś tam w dali nie pojawiasz się właśnie Ty?

 ...

Tak długo już czekam, tak długo już obumieram

Tak długo już samotność drąży od wewnątrz mnie

Tak długo z oczu płynęły słone łzy – dziś nie mam już, czym płakać

Straciłem głos od krzyku rozpaczy rzuconej w przeraźliwą pustkę, którą dyszy świat

Tak długo już czekam, tak długo już schnę

 ...

Mój wyimaginowany dom, moja jak najbardziej realna tęsknota

Nostalgiczne spojrzenia w wijącą się dal

Od tylu już lat w moim wnętrzu przed tą imaginacją trwam

Od tak wielu lat spoglądam w tę samą dal

Z nadzieją ze wkrótce ujrzę Cię

 ...

Wyobraźni oczyma spoglądam na niebo brzemienne od gwiazd

Mam nadzieję, że gdzieś obok mojej jest i ta, która nosi Twoich oczu blask

Krzykiem zranionego serca przyzywam Cię

Krzykiem wszystkich w samotności spędzonych dni przyzywam Cię

Krzykiem ust spieczonych żarem tęsknoty przyzywam Cię

Z nadzieją, że wkrótce ujrzę, za czym serce tęskni od lat

... 

Obserwowałem świat – wieczność całą zdaje się

Srebrzystoszare obłoki spowijały mnie - pojawiałem się i znikałem
 W palącym słońcu i w lodowatym świetle pośpiesznie umierających gwiazd

 Dziś największa tęsknota przybiera ludzki kształt

To dla Ciebie przyszedłem na ten świat

Aby spłonąć, aby uschnąć, aby dla Ciebie żyć

W tajemniczym spojrzeniu

Ukryłem dla Ciebie cały mój wewnętrzny świat

Największy dla Ciebie podtrzymałem blask

 

BLOODFLOWERS

 

 

bloodflowers : :
sty 06 2004 Niech zmartwychwstanie... Poezja!
Komentarze: 7

 

On
 
Oczami duszy widziałem go pod ścianą płaczu z twarzą ukrytą w dłoniach
Z sercem schowanym gdzieś głęboko w snach, przez które przepływała ciepła krew
Jego wewnętrzne oblicze przykryte kirem win - prawie nieobecne
Z duszą głęboko ufającą w to, że wszystko ma swój natchniony sens
 
Nasłuchując
 
Stłumionych głosów, cichych szeptów
Oddechów gęstych od modlitw na styku nieba i ziemi
Gwaru wypowiadanych słów – słodkiej woni unoszącej się z kadzielnicy ludzkich ust...
Aby być wysłuchanym potrzebuje tak mało – i aż tak wiele
Musi zapanować nad sobą, przezwyciężyć naturę i oczyścić intencje
W nieugaszonym płomieniu prawdy
Oto jedyny klucz pasujący do tajemnicy
Tylko w tym upodobanie chciałby mieć
Pragnie słowem przedostać się ponad czas do innego otoczenia
Świętym słowem zdolnym przeniknąć najgłębszą z głębin
 
Przebył długą drogę
 
Poprzez ciemne zaułki nieprawości
Do Drzewa wbitego w skałę, do miejsca ziejącego pustką pozornej beznadziejności
Do miejsca nadziei, w którym ujrzał Jego twarz
Dotarł do miejsca, w którym z podniesionej dłoni spłynęła krew
Słuchał słów brzmiących jak grom, palących jak ogień
Porwały one jego wnętrze w zachwycie i oczarowaniu
Gdzieś daleko tam gdzie sięga tylko duszy wzrok
Oddech mroku nie zniewala go już
 
Jasność zagościła w jego wnętrzu
 
To właśnie stanie się dziś, tej nocy on wyśni dla ciebie najpiękniejszy sen
Dziś zaprowadzi cię poza krawędź ciszy czasu
Do czarownego miejsca, w którym pokonał wewnętrzną pustkę
Tam gdzie bolesna samotność odeszła w niebyt
Ponad zniewolenie, ponad więzienie ducha
Z głębin otchłani do miejsca świętego
Wydobył swoje życie na powierzchnię z przepastnych odmętów smutku
Wygrał ze złem - pożądaniem palącym ogniem zwątpienia i smutku
Teraz zakutym w łańcuch - miotającym się
 
Stał się kimś innym
 
Widzę to wyraźnie
Widzę wyraźnie w nim siebie samego i czuję
Czuję jak nastrój panujący wokół zmienia się
Bezbarwny punkt widzenia wypełnia się mnogością barw
Kolory życia mienią się w jego oczach
W świętym mieście pod ścianą płaczu

BLOODFLOWERS

bloodflowers : :