Archiwum marzec 2004


mar 23 2004 aby żyć...
Komentarze: 3

 

Haya basar

 

Jak to możliwe że wyszedłem spod Twoich rąk

I że tak bardzo zatraciłeś się we mnie

I trwasz ze mną odkąd trwam w bezustannym uścisku

Trwasz jak wieczny ocean w doskonałej harmonii fal

I jesteś jak ten, co perłę drogocenną znalazł

I w Nim oddałeś za nią wszystko coś miał

Aby ją nabyć a w niej mnie

...

Ziarenkiem uczyniłeś mnie

Umiłowaną granulką - maleńką drobinką ledwie dostrzegalnym pyłkiem

Otaczasz mnie sobą obmywasz szumem fal

Łagodnym brzmieniem ciszy

Słowu we mnie uczyniłeś dom

Pośrodku mnie namiot rozbiłeś swój

Koisz mój krzyż i chłodzisz łagodnym powiewem

Tak wielki jesteś i tak pomniejszyć dałeś się

 Który stworzyłeś cały świat

Który nadałeś imię i wszedłeś pod mój dach

Aby we mnie żyć

Mnie w siebie przemienić chcesz

I czynisz to każdego dnia

...

Jak to się mogło stać?

Który w dłoni swojej garniesz cały świat

W moim wnętrzu skryłeś się

Jak to możliwe, że tak mizerny wybrałeś sobie dom...

Czy urzekła Cię mimo całej nędzy?

Nieprzemijająca godność

Która źródło ma w Tobie

Jaśnieje wciąż spod gruzów zła

W które coraz to wikłam się

Moja twarz – odblask Twojego podobieństwa

I wystarczyłoby abyś na okamgnienie odwrócił ode mnie swój wzrok

Przepadłbym i rozsypał się w proch

Przestałbym istnieć

...

 Kiedy sztormem staje się świat nie niszczy mnie

Sprawiasz, że trwam, choć zło wygina cały mój byt

Choć twarzą lgnę w pył – ten sam, z którego stworzyłeś mnie

Przywarłem do Ciebie

Trwam i Twoim trwaniem staje się

I coraz bardziej jestem i coraz bardziej trwam

Sprawiasz to sam każdego dnia

Aby we mnie żyć

 

BLOODFLOWERS

bloodflowers : :
mar 11 2004 swój namiot rozbiłes pośród mnie...
Komentarze: 3

 

Ehye asher ehye

 

I wydawało się, że trwale pękło we mnie coś

Nadzieja jakby straciła swój pierwotny blask

Jakimś dziwnym cieniem spowity został świat

Drżącym obrazem delirium lęku

 

Kiedy sam już nie mogłem zrobić nic

I wszystko wewnątrz mnie po ludzku było niczym wielkie nic

 Bunt i gniew wylewał się wulkanem każdego dnia

Krzyk ciskany z furią wulkanicznych bomb w próżnię, która została w sercu po Tobie

Tam gdzie w czasach niewinności mieszkałeś przez wiele lat

Podkopałem fundament, na którym mój dom pewnie stał

Przez szereg lat krzywą wieżą stawałem się

Przygarbiony wiekiem twarzą kładłem się w proch

 

Wypędziłem z siebie dobra najdrobniejszy ślad

Wygnałem w szaleństwie i na tułaczkę skazałem się

Po bezwodnej krainie przez pustynię ducha

Zaślepiony kroczyłem w pusty i przez siebie wymyślony świat

 

W furii diabelskiego odstępstwa i bezczelności

Zdradziłem Cię i plułem w Twoją twarz, biczowałem Cię

I wlokłem Twego Ciała strzęp depcząc Twoją krew

 I burzyłem wiele świątyń Twych – ciał, w których mieszkał Twój Święty Duch

Gdzieś z oddali dochodził do mnie głos

Słyszałem jakby przez mgłę, że wszystko to ma głęboki sens

I poznawałem, że wybaczasz mi

Błogosławionej winy krwawy ślad

I kiedy po trzech dniach na nowo wzniosłeś Wspanialszej Świątyni gmach

Musiałem włożyć palec niedowiarka w każdą z Twoich ran

Aby po ludzku o słuszności przekonać się i uwierzyć

Pustką we mnie - poza mną przygotowywałeś dla mnie nowy świat

 

Zadziwiasz mnie każdego dnia

Sprawiasz, że brakuje mi słów

I sprawiasz, że nowych nie jest w stanie wymyślić nikt

W najmarniejszym z ciał objawiasz swojej wielkości cud

W potędze słabości przez niedoskonałość

Dajesz mi nową moc nieprzerwanie od wielu lat

Łącząc to, co pękło wewnątrz mnie

 Właściwy obraz rzeczywistości przywracasz mi

I sprawiasz, że na nowo zaczynam żyć

Każdego dnia

 

BLOODFLOWERS

 

bloodflowers : :
mar 01 2004 dusza żyjąca*
Komentarze: 2

Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:
czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?
Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś.
Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy:
owce i bydło wszelakie, a nadto i polne stada,
ptactwo powietrzne oraz ryby morskie, wszystko, co szlaki mórz przemierza. (Ps 8,4-9)

Nephesh chayah*

 

Otwieram przed Tobą serce

 Wyjawiam kruchość mojego istnienia

 I słabość duszy wyjawiam Ci

Lecz w tym jest właśnie moja moc

Pośrodku życia pomiędzy nocą i dniem

Doświadczam słabości -

 Marny proch pod brzemieniem krzyża

Pod jego ciężarem pył obraca się w pył

Ustaje we mnie tchnienie i rozpada się moja twarz

Wybrałem się w drogę, aby zaprzeć się siebie

Aby zapomnieć o sobie i usunąć się w cień

By jak powietrze się stać, którym oddycha się nie widząc go

 Niewidzialnym się stać w słabości niedomagania

W cichości istnienia wznosić się wyżej i wyżej

Abyś tylko Ty znał mój ból, abyś tylko Ty widział moje łzy...

Dałeś mi oczy bym podziwiał świat -

Każdy kwiat pobudza mnie do wdzięczności

Dałeś mi serce abym czuł

Dałeś mi ręce, aby mógł dotykać Ciebie w tych, co idą obok mnie

Sprawiłeś, że płynie we mnie krew

I nawet nie przeczuwam, kim jestem

I kim są Ci, którzy idą obok mnie...

Bo spłonie cały świat i wszystko, co na nim jest

Z trzaskiem przepadnie nieboskłon

I wszystko obróci się w pył

Nie przepadnę jednak

I nie zginą, którzy idą obok mnie

 Zatroszczysz się o nas sam

Nie przepadnie ani jeden atom naszego istnienia

Otaczasz nas jak królową pszczeli rój

I cały Twój świat to właśnie my

Człowieczy pył umiłowany aż po Krzyż

Człowieczy pył zmieszany z solą Twoich łez

...

Dałeś mi swoją na Krzyżu krew

Wtłoczyłeś ją we mnie abym mógł żyć

Duszą żyjącą uczyniłeś mnie

BLOODFLOWERS

bloodflowers : :