Archiwum 18 lutego 2004


lut 18 2004 w gęstwinie codzienności...
Komentarze: 2

 

Wątły byt

 

Powieki kamiennych oczu zachłannie rozwarte na świat

 W górze tłum sennych ciał, które wiatr rozpraszał o brzasku dnia

 Zapada noc lepkim mrokiem otulając ziemski glob

Całunem zapomnienia spowija żywych myśli las

Gdzieś w oddali słychać cichych głosów szept

  W sennym gmachu gdzie serca brzmią żywym ogniem płonącym we krwi

Wewnętrzny płomień kaja się przed oddechem wichru

Mała pasja w sercu źródłem światła w ciemności mojego wszechświata

Małe iskry - nikłe źródła jasności

Gasną i zbyt szybko mija ich czas

Zamknięte w samotności mojego świata

Giną nie mogąc się wydostać poza mnie

...

W różnym czasie półśpię półtrwam

Kamienieję i zastygam niczym mizerny twór zamknięty w kroplach bursztynu

Przez miliony lat kamieniejąc w soli łez

Gładzony wytrwałością morskich fal

Cichym trwaniem dyskretnie przemierzam świat

Wielkimi oczyma spoglądając w dal

Gdzieś tam w zachodzącego słońca marniejącym blasku

Szukam we wszystkich mgnieniach spojrzeń w dal

Ukojenia tęsknoty za skrawkiem błękitnego nieba

Za głębią lazurowych oczu niebieskozielonych serc

Tam gdzie światło rozświetla mrok w godzinie cieni

Z nieczystości diabelskiego odstępstwa

Z wszelkiej niewiary i braku nadziei oziębłych dusz

...

Martwymi ustami wielbiłem Stwórcę i sercem martwym jak wieczny lód

W potoku kamiennych słów bez skrawka milczenia bez chwili ciszy

Błądziłem myślami pośród martwych gwiazd

I marzyłem wciąż by, choć w snach radośnie żyć

I kiedy zdawało się gasnąć w oczach światło ledwo tlące się

I kiedy nadzieja w sercu zdawała się ostatnie wydawać tchnienie

Pojawił się On, który sobą podtrzymuje nawet najwątlejszy byt

Podał mi dłoń bez chwili wahania nową nadzieję we mnie wlał

Postawił przede mną otworem drzwi do nowego świata

Przebaczeniem nasycił bezmiar win

W wybieloną w swojej krwi nową szatę przyodział mnie

Poprzez rzekę kamiennych słów

Poprzez krainy wieczoru do wschodu słońca nowego dnia

Znalazł miejsce, aby w swych ramionach mnie skryć, aby w sercu swoim nieść

I wiem, że gdyby nie On w swoim pędzie rozdeptałby mnie świat

Moja bezsilność w Nim znalazła moc

Znikomość mojego istnienia

W Nim nabrała ostrych barw

 

BLOODFLOWERS

 

bloodflowers : :